niedziela, 27 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Byliśmy ostatnio z żoną proszę pana... W Hali Mirowskiej... Yyyy... Gdzie ja miałem aparat ZORKĘ 5... I zrobiłem kilka zdjęć..." nie umiem kadrować... tak właściewie to ja nie mam nawet aparatu :F
Pragnę się podzielić refleksją... Wszystkim życzyłam, aby nie dopadł ich syndrom przemyśleń "Święta, Święta... i po Świętach", gdy tymczasem nie mogę się uwolnić od podobnego. Co to jest ta cała "świąteczna atmosfera"??? Bo ja już nie wiem, naprawdę... Wiem za to, że bez śniegu i prawdziwej choinki czułam się, jak na zebraniu rodzinnym w marcu, które ktoś postanowił przerobić na "Święta", postawił takie duże zielone coś z bombkami i o. Nie to, że nie wierzę w Święta w ogóle, ale co tu zrobić, żeby były naprawdę świąteczne?
OdpowiedzUsuńprzepraszam za wyjątkowe natężenie odświątecznych wyrazów ;D
ja na Twoim marcowym spędzie bawiłem się lepiej niż na moich świętach z prawdziwym drzewkiem i resztkami śniegu... tak się zastanawiam, czy "świąteczna atmosfera" to nic innego jak wkurwiająca rodzina opychająca się bigosem :/
OdpowiedzUsuń